Rok 2016
1 maja. Ten rok nie zaczyna się niestety dobrze :(. Choć zima była bardzo łagodna, w ogrodzie zanotowaliśmy kilka znaczących strat. Przede wszystkim powiększa się obszar zaatakowany przez grzyby w topoli białej - obejmuje on już niemal połowę pnia (z tego powodu uschnęło kilka dużych gałęzi po jednej stronie drzewa). Uschnęły też dwa małe drzewka - glediczja i perełkowiec, a następne - kupiona w Żywcu jodła kalifornijska wygląda na to, że też dożywa już swoich dni (to drzewko jednak chorowało od samego początku i jego stan nigdy nie był dobry). Przewrócona przez śnieg, podniesiona potem i zabezpieczona przez nas piękna sosna czarna na razie wygląda dobrze, choć najwyraźniej zwleka z wypuszczaniem nowych pędów, co zrobiły już jej inne koleżanki jak np. sosna żółta. Jeden świerk jest kompletnie such, drugi zaczyna tracić igły - prawdopodobnie to znów sprawka kornika :/. Dodatkowo, liście zmasakrowanego przez śnieg orzecha czarnego zostały zniszczone przez ostatni przymrozek, jaki miał miejsce kilka dni temu; to samo dotyczy orzecha szarego, skrzydłorzecha kaukaskiego i tulipanowców - w ich przypadku można jednak mówić jedynie o chwilowym problemie. Są i dobre wiadomości. Pięknie rozwijają się topole - zwłaszcza balsamiczna i kanadyjska centralna, a także włoska. Niesamowitym przyrostem i dużymi, zdrowymi pąkami może pochwalić się daglezja zielona, wyjątkowo wystrzeliły też do góry leszczyna turecka, jarząb domowy i orzech szary.
![]() |
![]() |
![]() |
PODSUMOWANIE SEZONU.
Ten rok, jako drugi (po ubiegłym) w historii, zapisze się spadkiem ilości drzew w naszym ogrodzie w Rychwałdzie. O ile jednak w 2015 r. spadek był spowodowany głównie przesadzeniem kilkunastu drzewek do Zawady, o tyle w tym roku wynikał on tylko i wyłącznie z wycinek (przy braku nowych nasadzeń). I tak, zgodnie z uzyskanym zezwoleniem, wycięliśmy usychającą topolę białą, dużą sosnę sprzed okien i rosnącego obok niej świerka, trzy inne świerki i jednego modrzewia, a dodatkowo drzewa owocowe: dużą i mocno zainfekowaną po cięciu sprzed kilku lat morwę białą, dwa (w tym jeden zdradzający objawy infekcji) orzechy włoskie, bardzo już zniszczoną gruszę oraz starą jabłoń i dwie śliwy. W sumie pod piłę poszło ok. 15 drzew. Dużo było też przycinania gałęzi w celu rozjaśnienia ogrodu (np. ogłowienie wierzby płaczącej i dwóch dużych brzóz przy szklarni). W połączeniu z w/w wycinką spowodowało konieczność dwukrotnego "zatrudnienia" przemysłowego rębaka. Dzięki wymienionym zabiegom w ogrodzie zrobiło się zdecydowanie jaśniej i bardziej przestronie. W planach na ten rok było jeszcze przesadzenie (przy użyciu minikoparki) kilku kolejnych drzewek do Zawady (m.in. sosna, ewodia, złotokap, cyprysik groszkowy, klon polny, klon srebrzysty, dereń świdwa) oraz w ramach ogrodu (np. kasztanowiec żółty), jednak ze względu na fatalną pogodę w październiku trzeba chyba będzie to odłożyć do wiosny. Jeśli chodzi o przyrosty i końcową wysokość, to topola kanadyjska Centralna przyrastając o +1.1m i osiągając końcową wysokość 17.5m awansowała na 2. miejsce po topoli balsamicznej, która w tym roku nie zanotowała żadnego przyrostu! Jej aktualna wysokość to 21.2m. Dystans pomiędzy tymi dwoma drzewami zmniejszył się więc do ok. 3.5m. Jeśli tak dalej pójdzie, to należy się spodziewać, że już za 3-4 lata będziemy mieli zmianę lidera. W kategorii grubości pnia topola balsamiczna z obwodem 159cm nadal pozostaje poza zasięgiem jakiegokolwiek innego drzewa. Z ciekawostek należy zauważyć, że w tym roku wierzba płacząca wyprzedziła (o 1.5cm) topolę kanadyjską Centralną, osiągając obwód 74cm.