ATLAS DRZEW POLSKI - publikacja na podstawie niniejszej strony
ATLAS DRZEW POLSKI - wydanie 2
Ostatnia
modyfikacja:
2014-03-15

Ogród moich rodziców - drzewa - przegląd - 2009

Licznik odwiedzin:



Rok 2009

Ogromne ilości mokrego śniegu spowodowały tej zimy duże straty, zwłaszcza wśród iglaków
i bukszpanów. Prawdziwe rozmiary katastrofy widać dopiero teraz, po ustąpieniu śniegu.

7 marca. Zasadziłem 5 małych skrzydłorzechów kaukaskich. Sadzonki wielkości kilkunastu cm odciąłem nożem od korzeni drzew rosnących na miasteczku studenckim. Poczas sadzenia mocno padał śnieg. Użyłem wprawdzie ukorzeniacza, jednak obawiam się, że tak jak w ubiegłym roku drzewka nie przyjmą się. Zobaczymy...

28 marca. Tegoroczna zima była długa i bardzo sroga. Mrozy przekraczały wielokrotnie -20°C, ale prawdziwą katastrofą okazał się śnieg. Ciężki i mokry, padający w ilościach, których nie przypominają sobie chyba nawet "najstarsi górale", spowodował w naszym ogrodzie prawdziwe spustoszenie. Najbardziej ucierpiały bukszpany oraz różnego rodzaju iglaki, głównie tuje i jałowce. Złamany został także rosnący przed domem reprezentacyjny cyprysik Lawsona i mały klon palmowy. Dzięki przywiązaniu do dużego żywotnika i systematycznemu otrzepywaniu śniegu udało się uratować ogromnego jałowca. Co ciekawe, bardzo bliskie złamania były pozbawione przecież liści, jednak mimo to niemiłosiernie wyginane pnie i gałęzie brzóz. Wytrzymały, ale gdyby nie ciągłe otrzepywanie śniegu, z pewnością nie obyłoby się bez dużych strat. Strata jednak jest i to bardzo przykra - złamany został wierzchołek 6-metrowej brzozy, która w ubiegłym roku zajęła 3. miejsce pod względem przyrostu wysokości (+2.05m). Wrażliwość brzozy na obciążenie śniegiem wynika zapewne z jej łatwo gnącego się drewna oraz gęstego ugałęzienia złożonego z cienkich i wiotkich gałązek. Na drugim biegunie znajdują się topole ze swoimi prostymi i sztywnymi gałęziami, które na dodatek są grubsze, rzadziej rozstawione i bardziej stromo wyprostowane. Wydaje się, że śnieg nie jest w stanie uszkodzić młodej topoli. Poza złamaniami spowodowanymi śniegiem nie odnotowałem na szczęście żadnych innych szkód (np. przemarznięć); w szczególności przetrwały wszystkie drzewka zabezpieczone matami.

Długa i mroźna zima spowodowała najwyraźniej spore opóźnienie w rozwoju większości drzew i krzewów; u niektórych z nich liście i kwiaty zaczęły się rozwijać nawet 2 tygodnie później niż zazwyczaj.



28 marca. W odróżnieniu od leszczyny, dereń jadalny
spóźnia się z kwitnieniem już około 2 tygodnie - jego pąki
kwiatowe dopiero się otwierają. Najważniejsze jednak, i to
jest kompletne zaskoczenie, że w ogóle będzie miał kwiaty!
Po raz pierwszy od momentu posadzenia dwa lata temu.
Wygląda na to, że leszczyna jest jedyną
rośliną, która nie ma opóźnienia w kwitnieniu
w związku z ostrą i przedłużającą się zimą.
Topola balsamiczna kwitnie po raz drugi
w swoim życiu. W tym roku ilość kawiatów
jest znacznie większa niż w poprzednim.

18 kwietnia. Zasadziłem prawie 2-metrowego jesiona pensylwańskiego wykopanego z nieużytków w pobliżu budowanego parkingu firmy "Comarch" w Krakowie (jest to ostatnia grupa drzewek, które tam przeżyły; pozostałe zostały wykarczowane w związku z w/w budową). Szanse na to, że drzewko się przyjmie są minimalne, ponieważ jako odrost korzeniowy posiada ono niezwykle skromny system korzeniowy. Jedyna nadzieja w użytej dużej ilości ukorzeniacza, regularnym podlewaniu i względnie długim czasie na rozwinięcie korzeni (jesion pensylwański to jedno z ostatnich drzew rozwijających liście na wiosnę). Kupiłem także (w Szkółce przy ul. Zarudawie) mały krzew tawuły van Houtte'a.

25 kwietnia. 2 z 5 skrzydłorzechów wypuściły liście! Czyżby zatem nareszcie miało się udać? Nie chwalmy jednak dnia przed zachodem słońca, tym bardziej, że na liście są nie do końca rozwinięte, a jeden z nich jest lekko zdeformowany. Prawdopodobnie bardzo mały system korzeniowy nie jest w stanie dostarczyć odpowiedniej ilości wody dla rozwijających się, dużych przecież liści skrzydłorzecha. Gorzej wygląda sprawa z jesionem pensylwańkim. W jego przypadku nie widać żadnych oznak przygotowywania się do rozwoju liści. Jest jeszcze trochę czasu, ale... Z miłych niespodzianek przeżyła jednak siewka nie zidentyfikowanego gatunku, która wykiełkowała z jednego z nasion przyniesionych półtora roku temu z ogrodu botanicznego. Także inne siewki w "mikro-ogrodzie botanicznym" rozwijają się doskonale. Z nowych drzewek posadziliśmy zakupione w Krakowie morwę białą i pęcherznicę kalinolistną (szkółka przy ul. Zarudawie) oraz wierzbę płaczącą, orzecha czarnego i migdałowca (szkółka przy ul. Rydla). Na zasadzenie czeka w wodzie 150 sadzonek ligustra pospolitego. Czeka, bo jest już późno, a ziemia jest tak sucha i twarda, że nie ma żadnych szans dziś ich posadzić. Jutro niedziela, więc będą musiały poczekać do poniedziałku. Nad ranem spróbujemy nawilżyć ziemię wodą i po godzinie zacząć sadzić. Nawet nie chcę sobie wyobrażać ile z tym będzie pracy...

Ten skrzydłorzech wygląda najlepiej
z całej posadzonej piątki.
"Eksplodujący" pąk szczytowy
"znalezionego" jesiona.
W "mikro-ogrodzie botanicznym" przeważają kasztanowce.
Pojawiły się też dwie niezidentyfikowane siewki.

27 kwietnia. To był niezwykle pracowity dzień. Zasadziliśmy 41+32=73 sadzonki ligustra. Idzie jak po grudzie (dosłownie!) ze względu na bardzo grube i gęste korzenie modrzewi (ich nisko zwieszające się gałęzie też dają nieźle w kość, a dokładniej w czaszkę ;-). Dodatkowo ziemia dawno nie była aż tak wysuszona. Sadzonki mają jednak wyjątkowo gęsty system korzeniowy, jest więc szansa, że się przyjmą. Posadziliśmy też migdałowca i pęcherznicę. Większość drzew w ogrodzie dopiero co, albo w ogóle jeszcze nie rozpoczęła przyrostu pędów. Absolutnym wyjątkiem jest pod tym względem mały kasztanowiec, który powiększył się już o 18cm, co stanowi aż 32% początkowej wysokości! Podobnie dobrym wynikiem może się pochwalić klon zwyczajny (+21cm=23%); niewiele natomiast przyrósł klon srebrzysty prawy (+5cm=4.5%). 28 kwietnia. Posadziliśmy kolejne 64 sadzonki ligustra. Razem powinno być ich już 137. Susza nie ustępuje. Co gorsze, na razie nie ma żadnych widoków na deszcz :(.

28 kwietnia. Wiosna na całego!
Czego jak czego, ale stokrotek to nam w ogrodzie nie brakuje :).


9 maja. Kilka razy pokropił lekki deszcz. No cóż, dobre i to. W "mikro-ogrodzie botanicznym" rozwijają się nadal dwa skrzydłorzechy i istnieje spora szansa, że przynajmniej jedna sadzonka przeżyje. 3 małe dęby błotne (szkarłatne?) wypuściły w końcu liście. Niestety ostatecznie można już stwierdzić, że nie przyjął się jesion pensylwański. Najszybciej rośnie kasztanowiec. "Mały szkrab" ma już 96cm wysokości (przyrost o 39cm) i absolutnie prowadzi w kategorii względnego przyrostu rocznego; wynosi on w tym przypadku ponad 68%! Bardzo szybko rośnie także klon zwyczajny (+40cm = 44%). Po raz pierwszy nasiona będzie miał jałowiec (ten przy sumaku). 10 maja. W końcu spadł obfity deszcz. Niestety wygląda na to, że kret podrył skrzydłorzecha...

Dąb błotny wreszcie rozwinął liście.
Uwagę zwraca jego filigranowa budowa
(pień dużo cieńszy niż u kasztanowców,
nie mówiąc już o skrzydłorzechach).
Jedyne dwa skrzydłorzechy kaukaskie, które się przyjęły
na razie wciąż walczą o życie.
Mały kasztanowiec
wyhodowany z nasiona rośnie
w oszałamiającym tępie.


11 maja Rychwałd i Gilowice stały się jednymi z najważniejszych tematów wydań większości głównych serwisów informacyjnych w Polsce. Powodem była ogromna burza połączona z łamiącą drzewa (a nawet słupy energetyczne!) i zrywającą dachy wichurą oraz potężnym gradobiciem. Spowodowała ona duże spustoszenia także w naszym ogrodzie. Jak wynika z relacji mamy i brata, ziemia była szczelnie zakryta zerwanymi liśćmi, kwiatami i szyszkami oraz połamanymi gałęziami. Na szczęście żadne drzewo nie ucierpiało w sposób ostateczny.


17 maja. Zakwitły 2 spośród 3 lilaków. Najmniejszy (ten o jasnofioletowym kolorze kwiatów) najwyraźniej postanowił odpocząć.
W tym roku po raz pierwszy zakwitnie robinia akacjowa! Pojawiły się też pierwsze nasiona jałowca.

21 maja. W celu zabezpieczenia przed coraz częściej zdarzającymi się suszami kupiłem zbiornik o pojemności 1000 litrów.

22 maja. I znowu nawiedziła nas ogromna burza, połączona z krótkotrwałą, ale niezwykle mocną wichurą.

Na szczęście to pochylenie topoli włoskiej
jest spowodowane zaplątaniem się w gałęzie
innych drzew.
Wyrwane drzewko owocowe nieznanego gatunku
w tym roku po raz pierwszy miało mieć owoce :(.


Robinia akacjowa kwitnie
w najlepsze.

Spękana kora topoli białej.


Jesion pensylwański,
który będzie żył :).

28 maja. To niesamowite - okazuje się, że jesion pensylwański będzie jednak żył! I pomyśleć, że już zupełnie spisałem go na straty... Większość pąków (w tym szczytowy), choć z dużym opóźnieniem - w samej końcówce maja, to jednak zaczęło się rozwijać. Ale nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. System korzeniowy jest jeszcze na pewno bardzo słaby i może nie być w stanie obsłużyć 2-metrowego drzewka. Obok niezwykle radosnego faktu prawdopodobnego przyjęcia się jesiona pensylwańskiego jest niestety także i zła informacja. Odkryłem mianowicie, że na korze wielu drzew (i to najróżniejszych gatunków) występują bardzo liczne, pionowe spękania. Podejrzewamy, że są one wynikiem bardzo mroźnych wiatrów. Spękania są bardzo głębokie i szeroko rozwarte (odsłaniają drewno). Układają się one zawsze po jednej stronie pnia, ponadto występują na gałązkach (w tym także bardzo młodych).

28 czerwca. Od kilku tygodni każdego dnia pada deszcz. Wszyscy mamy go już serdecznie dość. Może jednak nie powinienem był kupować tego zbiornika...

Deszcz zupełnie nie przeszkadza skrzydłorzechowi, który rośnie jak szalony :). Prawie w ogóle nie rosną natomiast małe dęby błotne.




Jesion pensylwański rozwinął w końcu liście,
widać jednak wyraźnie, że tworzący się
system korzeniowy nie ma jeszcze na tyle siły,
aby roślina mogła wypuścić pęd wierzchołkowy.

To drzewko z ogrodu botanicznego
to prawdopodobnie też jakiś jesion.

Wyrastający z szyszki modrzewia
pęczek igieł.

12 lipca. Rekordzistami pod względem dotychczasowego przyrostu rocznego są jesion wyniosły (+89cm), klon zwyczajny (+88cm), topola osika (+56cm) oraz klon srebrzysty (+55cm) - cztery pierwsze zdjęcia poniżej. W kategorii przyrostu względnego wszystkie drzewa bije na głowę... skrzydłorzech kaukaski (brak zdjęcia): +142%! A byłem prawie pewnien, że się nie przyjmie... No cóż, przynajmniej taka zaleta deszczowego lata. Na dalszych miejscach plasują się kasztanowiec zwyczajny (+81%), topola osika (+76%) i jesion wyniosły (+74%). Pokazana na 6. zdjęciu topola kanadyjska centralna, będąca w ubiegłym roku jedną z absolutnych rewelacji pod względem rocznych przyrostów, w tym roku dopiero zaczyna się rozpędzać. Z tygodnia na tydzień "grubnie w oczach" także jej pień.


26 lipca. Około miesiąc temu z niewiadomego powodu w ciągu zaledwie kilku dni usechł prawie całkowicie dławisz i jedna z surmmi bignoniowych. Prawie, bo przy życiu pozostała niewielka dolna część dławisza i dwie dolne gałązki surmii.

Uschnięta surmia bignoniowa. Topola balsamiczna przed burzą. Gałęzie wiązu szypułkowego układają się
regularnie i prawie w jednej płaszczyźnie.

18 sierpnia.


Wygląda na to, że obie siewki
niewiadomego pochodzenia
(przyniesione z ogrodu
botanicznego?) to jesiony
pensylwańskie :). Poza liśćmi
pierzasto złożonymi z 5-7
listków, wskazują na to
rudobrązowe pąki.

→→
Surmia odradza się!
Po niecałym miesiącu
od nagłego uschnięcia
drzewko zaczęło wypuszczać
nowe pędy i liście!

→→→
Jednym z drzew najładniej
rozwijających się w tym roku
jest posadzona kilka miesięcy
temu wierzba płacząca.

26 sierpnia. Zauważyłem dwa owoce derenia jadalnego. Na środku ogrodu wyrósł mały sumak. Topola kanadyjska centralna znów prześcignęła dęba czerwonego; ma ona teraz około 6.30m wysokości. 9 września. No i stało się, topola kanadyjska centralna z wynikiem 6.85m dogoniła wreszcie topolę włoską. Co ciekawe, topola kanadyjska podrosła we wrześniu aż o 15cm.


PODSUMOWANIE SEZONU.

W tym roku absolutnym hitem okazał się skrzydłorzech kaukaski (). Wykopany w marcu tego roku z Miasteczka Studenckiego w Krakowie mały, zaledwie 15-centymetrowy odrost korzeniowy w ciągu zaledwie 6 miesięcy stał się ponad metrowym drzewkiem! Jego dokładna wysokość wynosi obecnie 1.10m, co daje gromny, ponad 600%-owy roczny przyrost względny! Warto dodać, że odcięta z korzenia sadzonka prawie w ogóle nie posiadała własnych korzeni. Pozytywnie zaskoczyły również klony. Właśnie do nich, a dokładniej do klonów zwyczajnego i srebrzystego należy maksymalny bezwzględny przyrost, wynoszący odpowiednio 1.74m i 1.73m. Także pod względem przyrostu względnego klony zajęły bardzo wysokie miejsca: odpowiednio 2. i 4. I tak klon zwyczajny przyrósł w tym roku aż o 191%, klon srebrzysty natomiast o 114%. Co ciekawe, dopiero na następnych miejscach znajdują się dotychczasowe niekwestionowane liderki - topole, które tym razem ledwo mieszczą się "na pudle". Trzeba przyznać, że dla topoli był to wyjątkowo słaby rok. Nawet najszybsza topola kanadyjska C przyrosła zaledwie o 1.45m. Ten słaby wynik pozwolił jej jednak zrównać się nareszcie ze ściganą od 4 lat topolą włoską. Pozytywnie zaskoczyła osika, która przyrastając o 1.21m, zajęła 3. miejsce w kategorii przyrostu wzglednego (+163%). Mimo stosunkowo niedużych przyrostów całkowitych, topole nie zawiodły pod względem chwilowego tempa wzrostu. Pierwsze miejsce w tym rankingu zajęła bezapelacyjnie topola biała z wynikiem 29cm/tydzień. Na dalszych miejscach uplasowały się także topole: włoska (23cm/tydzień) i kanadyjska (22cm/tydzień). Topola balsamiczna osiągnęła w tym roku 14.7m wysokości i 91.5cm obwodu pnia (Φ 29.13cm). Kolejny rok jest to więc zdecydowanie najwyższe i najgrubsze drzewo na działce. Zdecydowanie, bo drugie pod względem wysokości najwyższe modrzewie mają zaledwie 11-12m. Po wysokich modrzewiach mamy piętro ok. 10m świerków i klona jawora oraz nieco niższych od nich przydomowych brzóz. Najwyższymi drzewami owocowymi są mierzące w przybliżeniu 8m dwie dzikie czereśnie. Następne miejsca na tej liście zajmują 7.5m grusza i około 7m czereśnia. Większość wysokich drzew owocowych (w tym orzechów włoskich) mierzy pomiędzy 5 a 7m, tak więc topola kanadyjska centralna prześcignęła już wszystkie drzewa owocowe za wyjątkiem w/w dwóch dzikich czereśni oraz najwyższej gruszy. Roczny przyrost obwodu pnia topoli balsamicznej wyniósł 11cm (średnicy +3.5cm). Niezwykle szybko grubnie topola kanadyjska centralna - obwód pnia tego zaledwie 6-letniego drzewka wynosi już prawie 17cm (Φ 5.4cm), co stanowi ponad 61%-owy przyrost w stosunku do ubiegłego roku! Sosna zwyczajna przy bramie z wynikiem 84cm (Φ 26.75cm) jest drugim najgrubszym drzewem na działce, jednak w tym roku zanotowała ona tylko 5cm przyrostu obwodu (+1.6cm średnicy). Jeszcze mniej, bo tylko 4cm w obwodzie (Φ +1.27cm) "przytył" najgrubszy modrzew, który zakończył rok z wynikiem 78.5cm (Φ 25cm).


JESIENNY POGROM.

Myślałem, że w związku z końcem sezonu wegetacyjnego w tym roku nic więcej istotnego już nie napiszę. No, może wrzucę kilka jesiennych zdjęć... A jednak.

14 października. Spadł pierwszy śnieg. O ile w innych okolicznościach mogłoby to być całkiem przyjemne wydarzenie, tym razem wywołało ono prawdziwą katastrofę. Na skutek opadów około 500 tys. ludzi w całej Polsce zostało pozbawionych prądu. Powodem były nieprzygotowane o tej porze roku na zimę drzewa liściaste, które w ogromnej większości miały jeszcze liście. Padający bardzo obficie mokry (temperatura oscylowała w okolicach 0°C), ciężki śnieg natychmiast się do nich lepił i coraz bardziej obciążał gałęzie. Te pod naporem kilkudziesięciu a czasem nawet kilkuset kilogramów pękały jak zapałki. Niektóre drzewa o bardziej elastycznym drewnie (np. brzozy, topole, leszczyny, modrzewie) wyginały się tak bardzo, że niemal (a w niektórych przypadkach dosłownie) dosięgały wierzchołkiem ziemi. Poza wczesnym okresem opadów połączonym z ich obfitością i wysoką temperaturą, obrazu zniszczeń dopełnił bardzo podmokły teren. Powodował on, że obciążone śniegiem drzewa o słabszym systemie korzeniowym łatwo się wywracały.

14 października dostałem od brata SMS-a o pogromie w ogrodzie. Dzień później brat przysłał zdjęcia, z których nieliczne prezentuję dalej. Muszę przyznać, że to był dla mnie szok. Wiele drzew, króre posadziłem, od lat pielęgnowałem, mierzyłem, fotografowałem, wreszcie tu opisywałem zostało poważnie uszkodzonych lub nawet całkowicie zniszczonych. Oczywiście zmieniłem plany weekendowe i niezwłocznie przyjechałem do Rychwałdu. Na miejscu okazało się, że po ustąpieniu śniegu większość drzew zaczęła powracać do swojej naturalnej pozycji i całość wygląda nieco lepiej niż na zdjęciach. Nieco, bo i tak moim oczom ukazał się koszmarny krajobraz jak po bitwie: m.in. wyrwane z korzeniami 2 jabłonie i 1 modrzew (system korzeniowy dwóch innych został poważnie naderwany), rozłamana "na pół" największa surmia i piękna "trójnoga" wiśnia, złamany pień topoli białej i świerka, prawie wszystkie pozostałe drzewa albo poważnie połamane (np. u tulipanowca obłamały się oba wierzchołki, u platana - jeden) albo bardzo wygięte i skrzywione (brzozy, modrzewie, największy zywotnik, topole, jałowce i inne). Było tak, jak pisał Zygmunt - prawie każde drzewo ucierpiało. Trzeba było niezwłocznie przystąpić do działania. Po wizycie w Leroy Merlin i zakupie niezbędnych akcesoriów (m.in. 30m bawełnianej 2cm taśmy do obwiązywania drzew) udaliśmy się z bratem i mamą do ogrodu. Po 5 godzinach nieprzerwanej pracy większość uszkodzeń udało się zabezpieczyć. Między innymi "skleiliśmy" rozłamaną surmię i wiśnię, wyprostowaliśmy przełamany pień topoli białej i usztywniliśmy go, podparliśmy przechyloną o 45° "obgryzioną" jabłonkę i "koślawego" modrzewia, wyprostowaliśmy zgiętą w pół topolę kanadyjską i przwiązaliśmy ją do dęba czerwonego, zespoliliśmy rozchylonego żywotnika, cyprysika i cisa, wreszcie poobcinaliśmy mnóstwo złamanych gałęzi i i zabezpieczyliśmy rany. Na koniec podparłem drabiną najbardziej wygiętą brzozę i jednego z dębów.

Zrobiliśmy co w naszej mocy, jednak kilka poważnych problemów pozostało. O ile największy modrzew przy domu prawie całkiem sam się wyprostował, to inny jest wciąż przechylony i ma wyraźnie naruszony system korzeniowy (podniesiona ziemia). Nie bardzo wiem co z nim zrobić, tak samo zresztą jak ze sporym dębem szypułkowym "wiszącym" nad małym platanem. Muszę powiedzieć, że pozytywnie zaskoczyła mnie topola balsamiczna, która doznała jedynie obłamania kilku niewielkich gałęzi. Obawiałem się, że to mocno pochylone drzewo, posiadające gęstą koronę i tak duże liście, może złamać się albo przewrócić pod naporem śniegu. Tymczasem nie zaobserwowałem żadnej zmiany kąta nachylenia pnia. Podobnie bardzo przechylająca się najgrubsza sosna samoistnie wróciła do dawnego położenia.

Połamany sumak i pochylona sosna. Naderwany modrzew i zgięty do ziemi jałowiec.

Zbliżające się do siebie modrzew i brzoza. Wygięty modrzew sięgający prawie balkonu.
Rozłamana "trójnoga" wiśnia. Przygięte do ziemi brzozy.

Rozłamana najwieksza surmia. Prawie powalona "obgryziona" jabłonka.

Przełamana topola biała i połamana grusza. Wygięty "koślawy modrzew" i topola kanadyjska "centralna".

1 listopada. Po ponad miesiącu mglisto-deszczowej pogody pierwszy raz dłużej zaświeciło słońce i od razu zrobiło się pięknie. Ponieważ w nocy był mocny przymrozek, rano liście zaczęły masowo opadać. Widok ten, zwłaszcza w połączeniu z szelestem i charakterystycznym klekotem spadających liści jest po prostu nie do opisania...